(v40, 2.0, 140 HP, 1996) Próba kradzieży auta... na wesoło
: 31 paź 2016, o 14:25
Historia z zeszłego tygodnia.
Korzystając z ładnej pogody chciałem sobie podłubać przy samochodzie. Zorganizowałem sobie przed domem stanowisko pracy oraz skrzynkę z narzędziami na której zostawiłem klucze od bolidu, żeby mnie nie uwierały w kieszeni jak będę leżał pod autem (zazwyczaj tak nie robię). Poszedłem na chwilkę do domu po suwmiarkę gdy nagle moją uwagę przykuło rude zwierzę. Początkowo pomyślałem że to kot sąsiada ale primo zwierz za duży, secundo kota rozjechało we wrześniu. Otóż był to lis, który jak się okazało miał w pysku moje kluczyki od samochodu. Nie zastanawiając się długo zacząłem go gonić, wydając przy tym dziwne głośne okrzyki i klaskając w dłonie coby go przestraszyć. Na szczęście udało mi się zrobić, gdyż porzucił swój łup.Jeszcze paręnaście metrów i tyle by widzieli moje kluczyki, zostałbym wtedy z unieruchomionym samochodem.
Na nieszczęście dla mnie posiadam tylko jeden komplet, więc... sami wiecie co by było dalej. To zmotywowało mnie, żeby po wypłacie dorobić drugi komplet. Powiem tylko, że złodziejaszek pojawił się dwa dni później.
Zapomniałem powiedzieć, że mam niestety nieogrodzone podwórko, mieszkam pod lasem więc widok dzikiej zwierzyny (sarny, dziki) nie jest mi obcy ale żeby od razu kraść samochód.
Korzystając z ładnej pogody chciałem sobie podłubać przy samochodzie. Zorganizowałem sobie przed domem stanowisko pracy oraz skrzynkę z narzędziami na której zostawiłem klucze od bolidu, żeby mnie nie uwierały w kieszeni jak będę leżał pod autem (zazwyczaj tak nie robię). Poszedłem na chwilkę do domu po suwmiarkę gdy nagle moją uwagę przykuło rude zwierzę. Początkowo pomyślałem że to kot sąsiada ale primo zwierz za duży, secundo kota rozjechało we wrześniu. Otóż był to lis, który jak się okazało miał w pysku moje kluczyki od samochodu. Nie zastanawiając się długo zacząłem go gonić, wydając przy tym dziwne głośne okrzyki i klaskając w dłonie coby go przestraszyć. Na szczęście udało mi się zrobić, gdyż porzucił swój łup.Jeszcze paręnaście metrów i tyle by widzieli moje kluczyki, zostałbym wtedy z unieruchomionym samochodem.
Na nieszczęście dla mnie posiadam tylko jeden komplet, więc... sami wiecie co by było dalej. To zmotywowało mnie, żeby po wypłacie dorobić drugi komplet. Powiem tylko, że złodziejaszek pojawił się dwa dni później.
Zapomniałem powiedzieć, że mam niestety nieogrodzone podwórko, mieszkam pod lasem więc widok dzikiej zwierzyny (sarny, dziki) nie jest mi obcy ale żeby od razu kraść samochód.